o mnie

Cześć, Asia jestem!

Mówię po krakosku jak przystało na rodowitą Krakowiankę i w tym także mieście rezyduję. Niektórzy narzekają na smog, na korki, na wygórowane ceny – ja mimo wszystko kocham to miasto. Kocham również Portugalię. Zakochałam się w niej wiele lat temu, wszystko zaczęło się od… piłki nożnej, a dokładnie Euro 2004, które miało miejsce w Portugalii. Potem zaczęłam się uczyć języka portugalskiego i wciąż z przyjemnością to robię. Teraz najchętniej bym przeczytała historię tego cudownego kraju autorstwa Antonio Henrique R. de Oliveira Marques, acz jest to chyba pozycja nie do zdobycia. Jakbyście kiedyś widzieli ją w antykwariacie to dajcie znać! Dlaczego Portugalia jest dla mnie taka ważna i istotna w kontekście kulinarnym? To właśnie ona była moim głównym impulsem, który sprawił, że zaczęłam postrzegać gotowanie jako fantastyczną przygodę, ale o tym opowiem wam za chwilę.

Od małego przyglądałam się jak mama czy babcia gotują, pomagałam lepić pierogi czy tłuc mięso na schabowe. Wakacje spędzałam na wsi u dziadków. Z dala od miejskiego zgiełku (czyli jakieś 20km za Krakowem, istne szaleństwo!), uczyłam się wiązać pomidory, plewić rzodkiewkę czy zbierać owoce. Nauka nie poszła na marne, teraz na balkonie mam własne pomidory, a na parapecie uprawiam smocze owoce. Potrafię też wymienić z dwadzieścia odmian śliw (doskonały tekst na podryw).

Co jeszcze bym mogła o sobie powiedzieć? Dzień lubię zacząć kubkiem earl greya, a zakończyć lampką merlota, prosecco lub szklanką cuba libre. Cenię sobie dobrą kawę, oczywiście uwielbiam tą portugalską, Spać też lubię, acz zaliczam się raczej do rannych ptaszków. Gustuję w muzycę alternatywnej, ale oczywiście kilku bardziej znanych zespołów też słucham. Kiedyś całkiem niezła koncertomaniaczka ze mnie była. Najlepsze imprezy są przy klasykach z lat 80-tych, a o miłości najpiękniej śpiewa Otis Redding. Filmy i seriale też szybko wchłaniam. Nie mam ulubionego filmu, który bym mogła oglądać o każdej porze dnia i nocy, dużo zależy od tego, w jakim obecnie jestem nastroju. Jednak na nowy film Quentina Tarantino pójdę w ciemno.

Skąd się wzięła pasja do gotowania?

Będąc po raz pierwszy w Lizbonie spróbowałam słynnych pasteis de belem, czyli małych babeczek na cieście francuskim ze słodką jajeczną masą. Oczywiście po powrocie z najlepszych wakacji życia stwierdziłam, że muszę je zrobić. Dodam, że wtedy nie potrafiłam nawet biszkoptu upiec samodzielnie, a planowałam się zabrać za ciasto francuskie. Szaleństwo, prawda? Na dodatek, mój portugalski nie był wówczas na wysokim poziomie, a przepis, który posiadałam był napisany piękną portugalszczyzną. Więc siedziałam ze słownikiem i tłumaczyłam każde obce mi słowo. Zdeterminowana byłam bardzo. Postawiłam sobie wysoko poprzeczkę i co najlepsze, podołałam (moja siostra może potwierdzić). I wtedy pomyślałam, że skoro potrafiłam zrobić ciasto francuskie, to reszta powinna być łatwa, prawda? Teraz za każdym razem wyznaczam sobie jakiś kulinarny cel, który chcę osiągnąć. Inspiracji szukam głównie w Internecie, acz czasami mi się jakiś przepis przyśni. Jak nauczyć się gotować? Wystarczy trochę chęci, próbować i nie poddawać się, gdy coś nie wyjdzie. Polecam uczyć się metodą prób i błędów, no i oczywiście czytać tego bloga.

Wiele razy słyszałam, że powinnam założyć bloga i jakoś ciągle coś w mojej głowie mówiło „nie” i wtedy na ratunek przybyły moje dwie przyjaciółki, które założyły domenę za moimi plecami. Także możecie im podziękować. W końcu dlaczegóż by nie spróbować? Na blogu będę gotować sezonowo, czyli z obecnie dostępnych składników na targach. Niektóre potrawy będą łatwe i szybkie, inne będą wymagały większego zaangażowania, ale wierzę, że dacie radę. Trzymam kciuki i mam nadzieję, że za każdym razem, gdy wypróbujecie któregoś z przepisów, powiecie na koniec soczyste Taaaasty 😉